Kilkanaście lat, które spędziłem na Antypodach, było to dla mnie z jednej strony wspaniałym doświadczeniem otwierającym człowieka na inną kulturę, z drugiej zaś rodziło nostalgię za miejscem naszej młodości i nie tylko. Klimat australijski pozbawia przybyszów z Europy wschodniej wyraźnego rytmu życia narzuconego przez pięknie zróżnicowane cztery pory roku.
W Polsce krajobraz, a z nim człowiek, przechodzą coroczny cykl od radosnego przebudzenia wiosennego, poprzez kolorową kanikułę letnią, nostalgiczną już jesień, do zimowego, otulonego białym puchem snu.
Wiosną drzewa, rośliny pokrywają się pąkami, owady zapylają kwiaty, aby przebudzeni z zimowego letargu ludzie mogli zbierać letnie plony w długie, niekończące się dni. Jesień wybucha najwspanialszą paletą barw, które nakazują nam zwolnić, aby w spokoju nacieszyć się tymi niezwykle kolorowymi obrazami zmiękczonymi mgłami i dymem palonych liści. Coraz krótsze dni uspokajają nas przygotowując do najpiękniejszej odsłony roku - zimy - kiedy to śnieg pokrywa bielą świat, tworząc wspaniałe formy, przypominające rzeźby gipsowe, przez które to po zachodzie słońca przedziera się gdzieniegdzie światło z zasypanych chat wiejskich.
Od kilku lat pomieszkuję w małej wiosce nieopodal Kazimierza Dolnego na Lubelszczyźnie. Poruszająca bliskość wspaniałej natury zaowocowała opowiadaniem o czterech porach roku w Polsce.
Zapraszam więc Państwa w podróż przez cztery pory roku utrwalone w moich impresjach fotograficznych.
Tomek Sikora
Przysłowia
Co się latem rodzi – zimą się przygodzi.
Woła wrzesień, że już jesień.
Gdy woda zimą w rzekach huczy, to na wiosnę mróz dokuczy.
Jaskółka i pszczółka lata, znakiem to wiosny dla świata.
Urodził się w 1948 roku, w Warszawie. Wychował się w domu, w którym sztuka była wszechobecna. Matka była malarką, ojciec rzeźbiarzem.
Odkąd pamiętam, było dla mnie zupełnie normalne, że cały czas jestem z rodzicami w miejscu, gdzie tworzą. Chodziłem do studia mamy, albo do pracowni ojca. Dopiero, gdy poszedłem do szkoły i odwiedziłem kolegę, zaskoczyło mnie, że w jego domu nie ma nikogo. Spytałem go, gdzie rodzice, a on na to, że pracują. (…) przeżyłem wielki szok. Ja byłem z rodzicami przez cały czas, patrzyłem na świat przez pryzmat tego, co robili.
W 1968 roku zafascynował się ruchem hippisów.
Pożyczyłem profesjonalny aparat, żeby udokumentować pierwszy zjazd hipisów w Kazimierzu nad Wisłą. I o dziwo nowo powstały tygodnik Perspektywy przyjął materiał.
W latach 1971-1981 pracuje jako fotoreporter w tygodniku Perspektywy, jest to też okres artystycznych poszukiwań i eksperymentów. W roku 1977 tworzy projekt pisma Propozycje poświęconego modzie, za które otrzymuje Grand Prix na Konkursie Złocisty Jantar w Gdańsku.
(…) zdjęcia mody nie muszą (…) polegać na pokazywaniu ubrania, ale mogą być pretekstem do fotograficznej kreacji. Odrealniona przez stylistów modelka zaczyna być piękną perełką, którą powinno się zabrać w świat swojej wyobraźni.
Dotarło do mnie, że najlepiej fotografować wtedy, gdy ludzie po drugiej stronie odgrywają jakieś role, reagują na wydarzenia albo zajmują się sobą, a nie pozują.
W roku 1979 tworzy projekt Alicja w krainie czarów, który w 1980 roku zaprezentowany został na Biennale Młodych w Centrum Pompidou w Paryżu. Od tego czasu prace Tomka Sikory zaczęły pojawiać się w galeriach Europy i USA.
„Alicja w krainie czarów” stanowiła odreagowanie od tego, co nas wtedy męczyło. A była to nie tylko sytuacja polityczna, lecz też to, co się przez tę sytuację stało z wieloma artystami. Ogarnęła ich niemoc. Raz w miesiącu w niedzielę z Marcinem Mroszczakiem i przyjaciółmi organizowałem sesję fotograficzną. Proces powstawania prac – pomysł, scenariusz, casting, poszukiwanie lokalizacji, szycie i pożyczanie kostiumów w teatrach, zdjęcia, wywoływanie filmów, wybór fotografii, wreszcie wykonanie wielkich odbitek i malowanie ich aerografem – wyzwalał w nas energię dotychczas nieznaną. Doświadczenie tego ogromnego przedsięwzięcia było bezcenne.
W roku 1982 wykonuje zdjęcia do kalendarza reklamującego samochód polonez.
Dyrektor działu reklamowego FSO, zamawiając kalendarz na rok 1983, postawił mi tylko jeden warunek: nie wolno nam pokazać reklamowanego produktu (karoseria poloneza nie zmieniła się od początku jego istnienia). I tak nadarzyła się okazja, by zrealizować pomysł, który chodził za mną od lat: chciałem pokazać moją ojczyznę jako kraj zupełnie surrealistyczny. Właśnie tutaj ludzie wydawali trzy razy więcej niż zarabiali i chwalili się pracą, w której nic nie robią. Mogłem więc stworzyć sytuacje kompletnie absurdalne – tyle że przez szybę samochodu, widziane z pozycji kierowcy. I bez pokazywania reklamowanego produktu.
W roku 1982 wyjeżdża do Australii. Prowadzi warsztaty fotograficzne w Victorian College of the Arts oraz zakłada własne studio fotografii reklamowej z Erykiem Fitkau. Wykonuje zdjęcia do kampanii reklamowych w USA, Singapurze, Australii, Nowej Zelandii. Pracuje dla takich firm jak Intercontinental Hotels, Singapore Airlines, Levis i Reebok, Le Shirt, Sheraton, Tioxide oraz pisma „Club 21”. Kampania dla Le Shirt przynosi mu w 1990 roku tytuł Fotografa Reklamowego Roku w Australii, Oceanii i Południowo-Wschodniej Azji.
Doświadczenia nabyte w reportażu można później fantastycznie wykorzystać w reklamie. Uważam, że powinno się robić wszystko, by fotografia robiona na zamówienie była oparta na fotografii autorskiej. Prowadzi do tego bardzo długa droga, ale można ją przejść. Zdjęcie czy plakat nie może ludzi męczyć, musi ich w jakiś sposób rozwinąć. Wiele osób nie pojmuje jaka moc tkwi w reklamie, jak wielka jest jej siła rażenia. To musi być rażenie pozytywne. Reklama musi dać coś społeczeństwu poza tym, że mu wpycha nie zawsze najlepszy towar.
W latach 1990 -2014 tworzy projekty, których ukoronowaniem jest ponad 50 autorskich wydawnictw, liczne wystawy w wielu krajach świata oraz albumy, między innymi: Behind the light, Fancifull nights, Ludzie z mojej dzielnicy, Twarzowa kolekcja, Nie do wiary, nie do pary, Ziemia obiecana, Moje Antypody, Marocco, Mury mówią, Minął rok, Przejrzystość rzeczy, Alfons Skowronek ex-hibicjonista.
Dzięki fotografii mogłem dużo podróżować, a tylko podróże dają szanse skonfrontowania się z inną kulturą. Zależy mi na tym, aby nie być ignorantem, lecz chcę wciąż pozostać sobą. Mogę niewiele czytać o miejscu do którego jadę, tylko usiąść w kawiarni na starym mieście i godzinami patrzeć na ludzi. Zdobywam w ten sposób ogromną wiedzę.
Od kilku lat pomieszkuje w małej wiosce nieopodal Kazimierza Dolnego. Poruszająca bliskość wspaniałej natury zaowocowała właśnie opowiadaniem o czterech porach roku.
(…) gdy pokazuje nam się zwykłą rzeczywistość w postaci dokumentu, nie robi to na nas dużego wrażenia, bo taką ją znamy, ale gdy pokaże się ją w trochę innym zabarwieniu, troszkę zmienioną, zaczyna nas poruszać.
[Pejzaż, który] opowiada o emocjach, trzeba uzbroić w duszę, w coś, co otworzy oglądającego. Ten płaski obraz nie może być wyłącznie dokumentem wizualnym, musi być na tyle zmieniony, zdeformowany, by wywołać emocje. Jeśli pejzaż zrobi się nieostro, lekko poruszy albo w czerni i bieli, to on oglądającego zaciekawi. Tak robili impresjoniści.
Ostatnie projekty Bajko-nurki oraz Na dobry początek powstały w trakcie warsztatów fotograficznych i miały emanować radością i pozytywną energią.
Jestem człowiekiem nastawionym optymistycznie i pewnie takie patrzenie na świat nie pozwala mi epatować ciemną stroną życia. Kiedyś na wystawie pewien młody fotograf powiedział mi: „Cieszę się, gdy oglądam te zdjęcia, bo twoja fotografia jest taka radosna”. Pomyślałem: ”Boże, jak fajnie”. Nigdy nie mówiłem o tym głośno, ale zawsze marzyłem, by ona była tak postrzegana. Żeby robić coś takiego, co będzie ludzi cieszyć.
Albumy Tomka Sikory wydane w Polsce: