Polska publiczność odwiedzająca Muzeum Manggha przez ponad dwadzieścia lat zdążyła się już oswoić z tradycyjną sztuką Japonii, poznaje jej różnorodne aspekty, nieodmiennie podziwia i wysoko ceni jej piękno, precyzję, tajemniczość… Sztuka współczesna, także ta powstająca w Japonii, jest przede wszystkim bardzo różnorodna. Artyści japońscy na ogół znakomicie orientują się w kierunkach i stylach sztuki najnowszej, co więcej – sami ją współtworzą, od lat wnosząc nowe rozwiązania i techniki. Tym natomiast, czego zachodni odbiorca szuka w ich twórczości w pierwszym rzędzie, jest owa japońska odrębność, duch japońskiej estetyki, cechy czasem już na pierwszy rzut oka odróżniające prace artystów japońskich od dzieł ich kolegów z innych kręgów kulturowych.
Yoko Tada prezentuje wyraziste obrazy, które bez wątpienia wpisują się w bogatą tradycję europejskiego malarstwa abstrakcyjnego. Odważnie operuje dużymi plamami barwnymi, tworzącymi dynamiczne kontrastowe formy; niekiedy eksponuje materialność spływających po płótnie strużek farby. Równocześnie w obrazach tej artystki – podobnie jak u twórców amerykańskiego pop-artu, na przykład Roberta Rauschenberga – w abstrakcyjnej przestrzeni pojawiają się litery i cyfry, czasem fragmenty tekstów. To właśnie ten element sprawia, że twórczość Yoko Tady kojarzymy zdecydowanie ze światem współczesnego wielkiego miasta. Intuicję tę potwierdzają dodatkowo aluzyjne tytuły obrazów: Miasto, Ulica, Ściana, Metro, Ruch... Tak oto z dynamicznej, jak gdyby rozbitej przestrzeni obrazu docierają do nas wizualne sygnały otaczającej nas rzeczywistości, układając się w unikalną, nasyconą emocjami opowieść. Artystce udało się znaleźć właściwy język wypowiedzi. Jest on w dużym stopniu uniwersalny i w tym sensie nie wymaga dodatkowego komentarza.
Abstrakcyjne formy umieszcza Yoko Tada nie tylko na prostokątnych płótnach, ale – jakże nieoczekiwanie – na japońskich parawanach byōbu i takie zderzenie tradycji i współczesności daje znakomity efekt! Ale nade wszystko z japońskiej estetyki, chciałoby się powiedzieć: z „ducha buddyzmu”, zdaje się wywodzić dominujące u Tady dążenie do zachowania równowagi wszystkich elementów obrazu. Jednak rzecz nie sprowadza się jedynie do zabiegów formalnych. Yoko Tada – nowoczesna Japonka i świadoma swej twórczości współczesna artystka jawi nam się równocześnie jako kontynuatorka długiej tradycji sztuki japońskiej.
Yoko Tada
Urodziłam się oraz dorastałam w Tokio Shitamachi. Jako dziecko często doznawałam uczucia odosobnienia i nostalgii. Niemniej z szacunkiem szybko zaadaptowałam rozwijające się oraz zmieniające się wokół mnie otoczenie. W tym czasie moja matka dyscyplinowała swoje dzieci, toteż w poszukiwaniu wolności i własnej autonomii zaczęłam się buntować przeciwko niej. Inaczej rzecz ujmując: poszukiwałam niezależności od mojej matki, odkąd dostrzegłam wolność w rozwijającej się Japonii. Te uczucia sympatyzowały z ruchami organizowanymi przez młodych ludzi w tamtym czasie. Mogę powiedzieć, iż ekspresja mojej urbanistycznej sztuki abstrakcyjnej tudzież jej kierunek zostały ukształtowane przez te uczucia.
Obrazy są moim pamiętnikiem, wizerunkami przedstawiającymi epokę, dowodem jej istnienia. W rzeczywistości są to: wybuchy w powtarzających się atakach terrorystycznych oraz zabójstwa, jakie mają miejsce na arenie międzynarodowej, podobnie jak trzęsienie ziemi Hanshin w Japonii, 11 września w USA, wypadki w elektrowniach jądrowych, globalne ocieplenie i nagłe zmiany pogody. Ta rzeczywistość pogłębia ciemność i niepewność w dzisiejszych ludziach. Z drugiej strony – poprzez ekspansję internetu jesteśmy otoczeni przez zakodowane obiekty, informacje i obrazy, żyjemy życiem powiązanym z wirtualną rzeczywistością. Moje prace powstają w tym kontekście i w tej rzeczywistości. Pojawiła się sposobność zaprezentowania moich prac w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Mogę powiedzieć, że jest to kompilacja mojej dotychczasowej aktywności jako artystki oraz nowy start.
Mirosław Sikorski o projekcie „Chmury”
Chmury są motywem malarskim, który gdybym kierował się zdrowym rozsądkiem, powinienem omijać z daleka. Przesądza o tym fakt, że większość ludzi reaguje na ten naturalny fenomen z wyraźnym, a z mojego punktu widzenia nieuzasadnionym nastawieniem sentymentalnym. Z mojej perspektywy to zjawisko jest przede wszystkim działającym na wielką skalę eksperymentem laboratoryjnym w sterylnie czystych warunkach. Mówię o czystości warunków obserwacji, ponieważ w swojej zasadniczej postaci ogranicza się ona do kontrastowania dwóch środowisk: powietrza i pary wodnej. Dzięki temu kontrastowi jesteśmy w stanie obserwować niezwykle złożony spektakl nieskończonej zmienności kształtów i formacji chmur, rozgrywający się we wszelkich możliwych warunkach oświetlenia. Myślę, że możemy tutaj mówić o modelu przestrzennym, którego skala wielkości wymyka się odniesieniom służącym nam do „naturalnej” orientacji w przestrzeni. Kształty chmur, jak również tworzone przez nie formacje warstwowe mogą dostarczyć wielu rzeczowych informacji na temat tego, co w danym momencie dzieje się w powietrzu: o sile i kierunku wiatru, o ruchu oraz intensywności prądów termicznych, wznoszących się i opadających mas powietrza, rejonach prawdopodobnej turbulencji etc. Możemy tym samym powiedzieć, że kształty i konfiguracje chmur są laboratoryjnie precyzyjną wizualizacją fizycznych właściwości powietrza i zachodzących w nim procesów. Zupełnie dosłownie – można powiedzieć, że powietrze, pomimo całej wiedzy, jaką udało się o nim zgromadzić, pozostaje dla człowieka najbardziej enigmatycznym i nieprzewidywalnym żywiołem. W odbieranej zmysłowo rzeczywistości jedynym żywiołem niewidzialnym lub raczej wobec tego, co wcześniej napisałem, widzialnym jedynie dzięki obecności takich fenomenów jak zjawiska atmosferyczne i chmury.
Wypada mi wspomnieć o jeszcze jednym doświadczeniu dotyczącym powietrza, choć robię to z pewnymi oporami, a mianowicie o moim doświadczeniu powietrza w lataniu swobodnym na paralotni. O ile z rezerwą mogę wypowiadać się na temat tego, jakie znaczenie ma doświadczenie spędzenia dziesiątków godzin w locie swobodnym dla moich interpretacji malarskich, o tyle z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że bezpośrednio i „namacalnie” wpływa ono na moją świadomość tego, czym jest powietrze i „modelowana” przez nie przestrzeń. Świadomość tego, w jaki sposób powietrze, pomimo swej przejrzystości i niewidzialności, może stanowić punkt wyjścia do myślenia o nim w kategoriach narzędzia umożliwiającego obrazowanie przestrzeni.
Mirosław Sikorski (ur. 1965)
Malarz, sporadycznie rysownik. Urodzony w 1965 roku. Uczył się w Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie w latach 1980–1985. W latach 1985–1990 studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom uzyskał w pracowni prof. Jana Szancenbacha, aneks z grafiki w pracowni prof. Stanisława Wejmana. Od 1996 roku pracuje na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Do 2009 roku był współpracownikiem dydaktycznym prof. Jacka Waltosia. Adiunkt od 2004 roku. Od 2010 roku prowadzi pracownię studentów I roku na Wydziale Malarstwa dla kierunków: malarstwo, scenografia oraz edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych. W latach 1987–2003 uczestniczył w kilkunastu pokazach nieistniejącej już grupy Trzy Oczy. Brał udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Prezentował prace na kilkunastu wystawach indywidualnych.