Tradycja i kunszt japońskiego ciesielstwa
Więcej niż rzemiosło
Z chwilą rewolucyjnych przemian, które nastąpiły w okresie Meiji (1868–1912), przez wieki owiana tajemnicą kultura Japonii stała się nareszcie dostępna i w sposób błyskawiczny zachwyciła Zachód swym głęboko przemyślanym pięknem. Nasycone filozofią wzorce estetyki wyspiarskiego kraju na stałe przeniknęły do świadomości twórców sztuki europejskiej, a wraz z narodzinami nowoczesnej myśli o kształtowaniu otoczenia uwaga ludzi Zachodu skierowała się także w stronę dalekowschodniego budownictwa.
Wielcy ojcowie modernizmu, tacy jak Frank Lloyd Wright (1905), Bruno Taut (1933), Le Corbusier (1955) czy Walter Gropius (1954), kolejno odwiedzali wnętrza cesarskiej willi Katsura (
Katsura Rikyū) nieopodal Kioto, aby podziwiać proporcje, organizację planu i opartą na powtarzalnych modułach konstrukcję budowli. Projektanci nowoczesnego porządku korzystali z zaobserwowanych formalnych i przestrzennych rozwiązań, implementując je do swoich niekiedy utopijnych wizji nowego sposobu mieszkania. To jednak, co stanowiło istotę japońskiej architektury, przeciwnie – nie wywodziło się z fascynacji nowoczesnością i z pragnienia rewolucyjnej zmiany. Starannie kultywowana, wielowiekowa tradycja mistrzów japońskiego ciesielstwa, przepełniona szacunkiem do surowca, jego naturalnego źródła oraz samej pracy, zagwarantowała niespotykaną nigdzie w świecie jakość rzemiosła.
Doskonałą instytucjonalną konkretyzacją japońskiej idei podtrzymywania odpowiedzialnej za tożsamość narodową tradycji jest Muzeum Narzędzi Ciesielskich Takenaka w Kobe. To dzięki wspaniale realizowanej misji tego podmiotu obecne pokolenia Japończyków mogą nie tylko podziwiać metody znane z przeszłości, ale również zrozumieć ich niesłychany potencjał dla współczesnego i przyszłego planowania bardziej zrównoważonego otoczenia. Lokalna instytucja zajmująca się wąską, specjalistyczną i specyficzną gałęzią dziedziny z rozmachem promuje jej osiągnięcia także na Zachodzie. Właśnie za sprawą współpracy Muzeum Narzędzi Ciesielskich Takenaka i Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha możemy w Polsce podziwiać niezwykły kunszt wyjątkowego ciesielstwa.
Zaproponowana przez zespół muzeum z Kobe przekrojowa wystawa kolekcji przedmiotów w przestrzeniach krakowskiej instytucji zorganizowana została w formie ośmiu płynnie przenikających się sekcji. Techniczno-estetyczna opowieść rozpoczyna się od praźródła kultury materialnej, jakim jest wieczna i potężna natura. Podążając następnie przez zdobycze architektury, rytualny proces jej wytwarzania, wymiar duchowy stosowanych surowców, kunszt narzędzi, metod obróbki i konstruowania, ta wielowątkowa prezentacja zwieńczona zostaje egzemplifikacją piękna wynikającego nie ze spontanicznego aktu twórczego, lecz z przemyślanej i zorganizowanej pracy.
Szczególnie w wypadku japońskiej sztuki użytkowej i rzemiosła należy spoglądać wnikliwie poza to, co jest w nich oczywiste i bezpośrednio nam dostępne. Wiele można i nawet należy powiedzieć o niezrównanych manualnych zdolnościach japońskich cieśli, o precyzji planowania i wykonawstwa, doskonale zaprojektowanych, zawsze gotowych przyrządach oraz o estetyce, która pojawia się niespodziewanie w miejscach pełniących funkcje czysto techniczne. Jednak kultura materialna w pełni rozkwita, gdy wzbogacona zostaje o wartości głębsze, a te najczęściej wywodzą się z systemów duchowych lub filozoficznych. Nie jest więc bez znaczenia to, iż na wystawie pojawiają się przykłady świątyń z różnych porządków religijnych, atrybuty obrzędów budowniczych oraz domek herbaty (
chashitsu), scalający w obcym dla Europejczyków układzie potoczną fizyczność surowych tworzyw z tym, co uduchowione w ceremonii parzenia herbaty
chanoyu.
Materialność w Japonii budzi ogromny szacunek i często łączy się z porządkiem
sacrum, wywodzi się bowiem z natury, a świat jej od wieków przepełniały nadprzyrodzone bóstwa. Połączenie sfery czysto technicznej z tą duchową i rytualną, obecną także pod postacią przekazywanej z pokolenia na pokolenie wiedzy, zagwarantowało trwałość wspaniałej tradycji, z której dzisiaj i my, ludzie Zachodu, możemy czerpać.
Dominik Lisik